Poniedziałek, 01.09.2014 r.
Kiedy obudziłam się ze snu, przez szczelnie zasunięte zasłony wdzierały się już pierwsze promienie słońca, rażące dotkliwie moje oczy. Prychnęłam tylko i podniosłam się z łóżka niechętnie, pogodzona z faktem, iż dalej nie pośpię. Mimo to byłam zadowolona z tego, że jest sobota, a co się z tym wiąże - nie musiałam iść do tej całej szkoły w Jaskółkowie. Już niedługo tam będę, dziś pierwszy września, ale sobota!
Wsunęłam na siebie pierwsze z wierzchu bryczesy i bluzkę, na stopy wsunęłam cienkie skarpety jeździeckie, po czym wywlokłam się z pokoju i zeszłam po schodach do jadalni. Na drewnianym stole stało już śniadanie - parujący kubek kakao oraz chleb z miodem. Kiedy to zobaczyłam, usiadłam przy stole i mruknęłam:
- Cześć, mamo.
Przysadzista kobieta w kraciastym fartuszku potrząsnęła głową i odwróciła się w moim kierunku. Z jej koka wychodziło kilka niesfornych, jasnych kosmyków. Zmierzyła mnie swoim dobrotliwym spojrzeniem i uniosła brwi.
- Tosiu, czemu idziesz w tym stroju do szkoły?
Do szkoły? Jak to do szkoły? W mojej głowie zaroiło się od pytań, ale powiedziałam tylko:
- Przecież dziś jest sobota?...
Mama wytarła ręce i złapała się za głowę, jeszcze bardziej psując sytuację swojego koka.
- Człowieku, dziś idziesz do szkoły! Pierwszy dzień w gimnazjum, halo! - jęknęła moja rodzicielka i popędziła do mojej sypialni, nawet nie chciałam wiedzieć po co. Tymczasem skończyłam śniadanie, nakarmiłam kota i zmyłam naczynia. Kiedy skończyłam, dogoniła mnie moja matula i wepchnęła do ręki strój galowy, a ja poszłam z nim do łazienki. Chwila minęła, nim się ubrałam, umalowałam delikatnie i doprowadziłam włosy do ładu. Potem zostało tylko umyć zęby i iść.
Po kilku minutach wsiadłam na rower i ruszyłam w kierunku Jaskółkowa, ku mojemu gimnazjum. Droga dłużyła mi się bardzo, a wraz z mijającym czasem utwierdzałam się w przekonaniu, że nie zdążę na ceremonię. Dopiero pod koniec drogi przestałam widzieć las, a ujrzałam skromną mieścinkę. Szkoła jest w niej jednym z większych budynków, dlatego bez problemu dotarłam na miejsce. Szybko zeskoczyłam z roweru i popędziłam ku wejściu. Już po chwili pchnęłam pewnie drzwi auli.
- Witam na rozpoczęciu roku szkolnego wszystkich gimnazjalistów!
Krótkie op.
1 błąd ort. = 80%
4
1 błąd ort. = 80%
4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz