Poniedziałek, 1 września 2014
Stałam pod budynkiem szkoły rozglądając się wokół za kimkolwiek znajomym, wokół jednak było jedynie pełno dzieciaków z młodszych klas, oprócz mnie i Mileny nie było jeszcze nikogo z naszej
- Ej, Śpiąca Królewno żyjesz? Wołałem cię chyba ze trzy razy... - powiedział Adrian potrząsając mną lekko.
- Żyję, żyję nie musisz się martwić... - mruknęłam podnosząc wzrok na przyjaciela.
- Gdzie Milena? - zapytał – Wiesz, przydałoby się... - chłopak podniósł dłoń, której palce były rozłożone. Spotkanie. Skinęłam głową na zgodę. Na początku piątek klasy ja, Milena i Adrian założyliśmy organizacje, która rozwiązywała jakieś zagadki. Oczywiście nie takie zagadki, będące zadaniem domowym, a różne „poważne” sprawy, na przykład zaginionego „czegoś” lub liścika z wyznaniem miłosnym. Dzięki temu bardziej się zaprzyjaźniliśmy i żadna przerwa nie była nudna.
- Co, stęskniłeś się? - zapytała dziewczyna stojąca za Adrianem. Chłopak obrócił się jak na komendę.
- Tak, nie uwierzysz, ale naprawdę brakowało mi twojego ciągłego marudzenia i niezorganizowania. - przewrócił oczami.
- Wiem, że jestem niesamowita. Nic dziwnego, że ci mnie brakowało... - uśmiechnęła się Milena. Parsknęłam śmiechem. Co jak co, ale ci to nigdy nie skończą się przekomarzać...
- Dobra, dobra. Skończcie kiedy indziej tą rozmowę. Przydałoby zrobić się spotkanie, zanim... - przerwał mi gwar rozmów oznaczający początek apelu – I za późno...
***
Obudziłam się z westchnieniem. Zakończenie roku szkolnego i niesamowite
wakacje w Spacerze... Teraz jestem tutaj. Skrzywiłam się lekko. Jeszcze
tydzień temu mieszkałam wśród przyjaciół, w niesamowitym miejscu, a
teraz gdzie jestem? W dziwnej, głupiej wsi, która w niczym nie
przypomina tej, z której pochodzę.Moje rozmyślenia przerwał dźwięk budzika. Podniosłam telefon i wyłączyłam alarm. Spojrzałam na datę. Pierwszy września... Zrobiłam wielkie oczy i szybko wstałam. Ogarnęłam się najszybciej jak umiałam zakładając te same ubrania, które miałam w moim śnie-wspomnieniu. Wyszłam z pokoju i skierowałam się ku kuchni, w której już siedział mój brat.
- Cześć. - powiedziałam otwierając lodówkę i wyciągając mleko.
- Hej. - odpowiedział Olek. - Robisz płatki? - spytał. Skinęłam głową. - Zrób mi też...
- Sam nie umiesz? Masz już przecież szesnaście lat.
Olek spojrzał na mnie robiąc słodką minkę.
- Dobra, poczekaj chwilę. - westchnęłam i wyciągnęłam z szafki dwie miski, do których wlałam mleko i wsypałam płatki kukurydziane. Złapałam po jednej misce do ręki i położyłam je na stole. Okręciłam się na pięcie i wzięłam dwie łyżki.
- Masz. - podałam bratu jedną z łyżek.
- Dzięki. Wiesz, że jesteś moją ulubioną siostrą? - spytał. Roześmiałam się.
- No, już się nie podlizuj. Jutro sam robisz sobie śniadanie. - powiedziałam dalej śmiejąc się.
Wzięłam się do jedzenia, mój starszy brat zrobił to samo zajadając swoją porcję. Po pewnym czasie do kuchni weszła Dominika. Skrzywiła się widząc jak jemy śniadanie.
- Jak możecie coś jeść o tej godzinie? - spytała ze skrzywianą twarzą. Rozejrzała się po kuchni. - Gdzie rodzice?
- Śpią jeszcze. Niech się wyśpią dla odmiany. - odpowiedział Olek. Dominika nie słuchając już drugiego zdania głośno zawołała „Mamo! Tato! Wstawajcie!”. Widziałam jak najstarszy z naszego rodzeństwa, Olek zaczyna się denerwować, już chciał coś powiedzieć, kiedy powiedziałam
- Nie warto. Wiesz jaka ona jest. - przewróciłam oczami.
***
Byliśmy w samochodzie jadąc do szkoły. Przy kierownicy siedział tata, który starał się nie wcinać w moją kłótnie z siostrą. Wiedziałam jednak, że ma dość tych ciągłych kłótni. Mimo, że Dominika była tylko dwa lata starsza ode mnie, nie potrafiłam się z nią dogadać. Zawsze tak było. Bliżej było mi do cztery lata starszego Olka, niż do pewnej siebie i przy okazji wrednej oraz samolubnej siostry. Mój starszy brat też nie dogadywał się zbytnio z Dominiką. Kiedy dojechaliśmy na miejsce jako pierwsza wyszłam z samochodu. Spojrzałam na wysoki budynek szkoły. Od dzisiaj miałam codziennie do niego uczęszczać. Wiedząc, że zaraz rozpocznie się apel, pomachałam jedynie do taty i brata, by wtopić się w tłum. Otaczało mnie pełno obcych twarzy. Nie wiedząc gdzie mam iść, by znaleźć się wśród mojej nowej klasy podeszłam do jakieś dziewczyny na oko w moim wieku.
- Gdzie jest klasa szósta „c”? - spytałam.
- Widzisz tamtą grupkę osób? - spytała, skinęłam głową. - To tamci. Ja jestem w „a”.
- Aha, dzięki. - powiedziałam i podeszłam do wskazanej mi grupy.
- Szósta „c”?
- Tak.
Średnie op.
1 błąd ort. + 2 inter. = 80%
4
1 błąd ort. + 2 inter. = 80%
4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz