niedziela, 8 stycznia 2017

Od Melanii "To Ciebie prawie nie potrąciłyśmy" cz. 5 (cd. Ewelina)

Czwartek, 18 grudnia 2014 r.
Łypnęłam spode łba na nauczyciela. "W sumie, czego mogłam się spodziewać. Zawsze tak jest." - Pomyślałam. Z westchnieniem wstałam i podeszłam na środek klasy, jakbym szła na ścięcie. Nie lubię gadać bez specjalnego powodu, chyba, że się kłócę, a jeżeli to ma być rozmowa na temat "co lubisz", jeszcze bardziej nienawidzę umiejętności mowy.
– Nazywam się Melania, przybywam z jakiegoś-tam miasta, interesuję się czymś-tam. – Prawie warknęłam.
Podniosłam głowę i wróciłam do ławki, wciąż czując na sobie wzrok uczniów i nauczyciela. Spojrzenie tego drugiego mówiło "To tyle?", jakby zaraz miał mnie ochrzanić. Pf... Jutro o tej godzinie już mnie nie będzie. Odwdzięczyłam się poloniście wzrokiem "Zajebię cię nożem przy najbliższej okazji" i zaczęłam stukać w dłoń ołówkiem.
***
Z ulgą przyjęłam do swoich uszu dźwięk dzwonka. Tak! Kilkuminutowa przerwa!
Popatrzyłam, pod którą salę kierują się "moi nowi koledzy", rzuciłam torbę pod ścianę i ruszyłam korytarzem.
– Gdzie idziesz?
– Pozwiedzać – odparłam cicho, nie zatrzymując się.
– Zbyt wielu atrakcji to tu nie ma.
– I tak muszę się zorientować gdzie co leży.
– Nie lubisz o sobie mówić? – Ewelina nadal szła za mną.
– Gratuluję spostrzegawczości.
– To może mi się chociaż trochę przedstawisz?
Zatrzymałam się i powoli odwróciłam.
– A może rozwalić ci nos, co ty na to?
Rozległ się ryk dzwonka. Warknęłam pod nosem.
– Jaka teraz lekcja? – zapytałam, wymijając dziewczynę.

< Ewelina? >

Drobna uwaga: źle stawiasz Spacje w okolicach cudzysłowie.
Krótkie op.
91% 
5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz