poniedziałek, 30 maja 2016

Od Aleksandry „Sen zakończył się tak szybko jak się rozpoczął” cz.3 (C.D Ada)

Piątek, 12 października 2014 r.
Wróciłam do domu razem z Maćkiem. Otworzyłam moją torbę, po czym wypakowałam z niej wszystkie rzeczy, część była do umycia, jak na przykład czepek i strój, a ręcznik do odpoczynku na suszarce. Gdy tylko przekroczyłam próg mojego pokoju, Drops obudził się, rozpędził i wchodząc mi pod nogi przewrócił mnie. Boleśnie uderzyłam głową o framugę drzwi.
- Drops! – Krzyknęłam, ale ten już lizał moją twarz. Pieszczoch jeden. Mój starszy brat również był na podłodze, ale turlał się ze śmiechu.
- Zaliczyłaś wpadkę, co? – Nie miałam pojęcia, co go tak śmieszyło, ale najwidoczniej mój upadek musiał wyglądać dość głupio.
- Przymknij się. – Mruknęłam, wstając i zatrzasnęłam drzwi nie wpuszczając psiego łobuza. Zaliczyłam siniaka, jak nic! No cóż, bywa. Zawsze mogę sięgnąć po telefon i popisać z kimś na Skype. Gdy tylko uruchomiłam aplikację, zobaczyłam, że piegowata Ada zaprosiła mnie do znajomych. Przyjęłam ją i tak naprawdę tylko ona była dostępna. Nie narzekam, lepsze to, niż nic. Postanowiłam jako pierwsza zagadać. „Cześć.” – Napisałam, a po chwili dostałam już odpowiedź. „O, hej, co robisz?” – Poziom rozmowy na Facebooku. Może nie wie, co ma powiedzieć? Oby ta rozmowa trochę się rozwinęła i nie była taka nudna jak teraz. „Siedzę na łóżku przykryta kocem i ogółem się nudzę.” – Czułam, że zaraz zacznie milczeć, bo nie wie, co ma do mnie napisać, ale jednak odezwała się. Niedosłownie, bo zadzwoniła. Założyłam szybko czarne słuchawki, i raz po raz naciskając palcem na przycisk „Odbierz”, w końcu udało mi się go uruchomić.
- Masz może plany na weekend? – Ada szybko wypowiedziała te słowa. Chyba trochę wstydziła się mnie o to zapytać.
- Oprócz domowych obowiązków raczej nie. Czemu pytasz?
- Bo… chciałabyś jutro, w sobotę, się gdzieś wybrać? Niedaleko Burej Wsi jest ładne jeziorko. – Odpowiedziała zachęcająco dziewczyna.
- Mogę wziąć psa? – Wiedziałam, że spotkania z koleżankami [oprócz z Amelką] nie wchodzą w grę, jeśli Drops ma zostać beze mnie w domu, bo wtedy śpiewa mi serenady, których ja nie usłyszę, ale moi współlokatorzy nie są zachwyceni wokalnymi umiejętnościami swojego podopiecznego.
- No jasne! – Z jej głosy dało wyczytać się, że uwielbia zwierzęta i ucieszyło ją to, że jakieś nam potowarzyszy. Domyśliłam się, że musi mieszkać gdzieś w okolicy wspomnianej wcześniej Wsi. Z pewnością ma tam wiele zwierząt, ale całego gospodarstwa nad jezioro nie weźmie.
- To jesteśmy umówione. – Powiedziałam, ale po chwili dodałam coś szeptem. - Muszę kończyć, założę się, że mój starszy brat siedzi pod drzwiami i podsłuchuje…
Rozłączyłam się więc i udając, że nadal z nią rozmawiam, nagle otworzyłam drzwi z rozmachem i tak jak się spodziewałam, zastałam tam Maćka, który teraz siedział pod małą szafką i masował sobie głowę, na którym z pewnością będzie miał potężnego siniaka.
- Ty kretynko! Będę miał siniaka! – Mój brat był poważnie zdenerwowany, ale cóż… zasłużył.
- A ty idioto, mogłeś nie podsłuchiwać. Bywa… wiesz? – W tym samym czasie zrobiłam unik przed kopnięciem chłopaka i wydarłam się na cały głos – Mamo, Maciek mnie bije i podsłuchiwał rozmowę z koleżanką, zrób z nim coś!
Oskarżony posłał mi nienawistne spojrzenie i rutynowo poszedł do kuchni, do mamy, która zawołała go do siebie. Czasem trzeba być chamskim bardziej niż zwykle. Z wymalowanym triumfem na twarzy w postaci satysfakcjonującego uśmiechu, zamknęłam się w pokoju i otworzyłam laptopa. Jak zwykle wpisałam adres mojego bloga o modzie i przejrzałam komentarze pod ostatnim postem. Jeden hejt. Pod ostatnim było dwanaście, więc… dość duży progres. Nie miałam ochoty czytać tych, niekiedy denerwujących, komentarzy, więc zamknęłam stronę i wpisałam adres popularnej witryny YouTube. Oglądałam filmy o tematyce modowej, lub kosmetycznej. W międzyczasie Drops wpakował mi się na łóżko i wsuwał łeb pod moją rękę. Głaskałam tego psiego pieszczocha, aż w końcu zasnął koło mnie kładąc pyszczek na kolanie. Ostatecznie, czyli po godzinie bezcelowego ślęczenia przy laptopie oglądając filmiki na YouTube, zdecydowałam zamknąć to piekielne urządzenie pożerające czas i poczytać lekturę zadaną nam przez nauczyciela polskiego, dokładnie Michała Januszaka. Książka nosiła dość znany tytuł, bowiem brzmiał on „Krzyżacy”. Szczerze? Nie miałam najmniejszej ochoty tego czytać, ale termin omawiania został wystawiony na dwudziestego października, co oznaczało osiem dni. Byłam dopiero na trzydziestej szóstej stronie, więc jeszcze długo zajmie mi dojście do końca. Wolałabym spotkać się z Amelką, zamiast wędrować wzrokiem bo stronach księgi, która mnie ani trochę nie interesowała. Równie dobrze mogłabym przeczytać streszczenie w Internecie, ale moja przyjaciółka i tak by to odkryła i nie byłaby zadowolona z mojego postępku. Postarałam się skupić na tekście, a nie szło mi to wcale tak źle, jak myślałam wcześniej. W międzyczasie do mojego pokoju wtargnął Maciek, który rozpaczliwie próbował szukać swojej ulubionej szarej bluzy. Narobił takiego rabanu, że zaprzestałam czytania i przez chwilę przyglądałem się jego krzątaninie. Chwilami miałam dość tego męskiego osobnika, ale czasem był zabawny i głupi. Co prawda, to prawda – gdy masz brata, nierzadko zdarza się poważna awantura, która zaczęła się od czegoś niepozornego i niewinnego, to samo miało nastąpić tego wieczoru.
- Ty mi ją zabrałaś, Ola! Przyznaj się! – Maciek oskarżył mnie o zabranie zagubionej części jego skromnej garderoby. Z bluzą był nierozłączny, aż do tego stopnia, że niekiedy nie pachniała ona dobrze, ponieważ ten leń patentowany nie miał ochoty dać jej do prania.
- Nie mam do czego. – Zupełnie zignorowałam domownika i położyłam się na łóżku, udając, że mam zamiar się zdrzemnąć.
- Chociaż byś mi pomogła… - Burknął pod nosem i opuścił moje królestwo. Trzasnął drzwiami i tyle go widzieli. Ja oczywiście na chwilę pogrążyłam się w sennych marzeniach…
~*~
Obudziłam się. Za oknem było już ciemno, więc spojrzałam na godzinę w moim telefonie. Dwudziesta pierwsza dwadzieścia cztery. Nieźle sobie pospałam. Teraz znając życie w nocy nie będę mogła zasnąć, co oznacza oglądanie filmów na laptopie. W rzeczy samej wzięłam pod niego podkładkę i samo urządzenie. Poszukałam jakiegoś filmu i włączyłam. Zaraz do pokoju wtargnęła moja rodzicielka ze szmatką w ręku.
- Co ty moja droga córko robisz? – Popatrzyła na mnie sceptycznie, co nie było zbyt przyjemne.
- Oglądam film. – Odpowiedziałam lakonicznie, bo nie było większego sensu rozwijania tej wypowiedzi. Kobieta nie odzywała się. Oznaczało to, że wymaga ode mnie zdradzenia jej tytułu lub tematu.
- Anime. – Wypowiedziałam te słowa szybko, ale nie na tyle, żeby było to niezrozumiałe. Dobrze wiedziałam, że moja mama nie była zwolenniczką filmów tego typu.
- Te chińskie bajki? Nie masz niczego innego lepszego do roboty? – Bardzo irytowało mnie, gdy ktokolwiek nazywał anime lub mangę CHIŃSKIMI bajkami. Czy Chiny tak trudno odróżnić od Japonii? Dla niektórych widocznie owszem. Kobieta zaraz obejrzała mój pokój i dodała – Przy okazji mogłabyś ogarnąć ten syf.
Szybko wyszła z pokoju, razem z czerwoną szmatką i zamknęła drzwi. Ja nałożyłam słuchawki i dalej oglądałam anime. Dzisiaj wieczorem chciałam zamówić nową mangę. Mam przeczucie, że nie wszyscy moi znajomi będą zadowoleni, gdy dowiedzą się, że mi się to spodobało…
~*~
Obejrzałam prawie cały sezon! Z kolei nie wiedziałam która była godzina, bo byłam zbyt zmęczona, by sięgnąć po telefon. Laptop wyłączyłam i pościeliłam sobie łóżko. Zanurzyłam się w ciepłej kołdrze i dużo czasu nie minęło, nim zasnęłam.
~ Następnego dnia ~
Ranek. Ja budzę się, ale nie sama z siebie, tylko przez dzwonek telefonu. Kto może dzwonić o tej porze? Niechętnie opuściłam mój zaciszny zakątek i popatrzyłam na urządzenie, które miało śmiałość mnie obudzić. A konkretniej osoba, która do mnie dzwoniła… Ada. Odebrałam.
- Halo? – Powiedziałam i zaraz potem przeciągle ziewnęłam.

< Ada? >
Średnie op.
2 inter. = 90%
5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz