Podczas czekania na mój autobus, połaziłem jeszcze w deszczu. Po dwudziestu minutach nadjechał, usiadłem na samym tyle. Nareszcie dojechaliśmy na przystanek w mojej miejscowości, szedłem jakieś pięć minut. Od razu po powrocie usiadłem do laptopa i napisałem do Eweliny. Potem poszedłem się przebrać, gdy już to zrobiłem udałem się do kuchni. Obiad czekał, obok herbata.
Nikogo nie ma w domu? - pomyślałem
Po zjedzeniu obiadu nakarmiłem koty i poszedłem do salonu z laptopem. Jakieś dwie godziny pisałem z Eweliną, po czym szykowałem się na trening. Mój brat przyszedł o szesnastej piętnaście.
- Gotowy? Możemy wychodzić? - zapytał zabierając swoją torbę z pokoju.
- Od pół godziny. - odparłem.
Wyszliśmy z domu, samochodem dojechaliśmy na salę treningową. Przez następne trzy godziny trwał trening. Po powrocie poszedłem się umyć i zjeść kolację. Po tym usiadłem do odrabiania lekcji, szybko je zrobiłem i usiadłem do laptopa. Przeglądnąłem facebooka, a później
Wstałem wyjątkowo wcześnie, o szóstej. Jak co dzień umyłem zęby, nalałem kotkom mleka, spakowałem się do szkoły i wypuściłem koty na dwór. Wyrobiłem się do godziny siódmej trzydzieści, postanowiłem dzisiaj wcześniej wyjść. Do szkoły miał zawieźć mnie brat, ale stwierdziłem, że zajadę po Ewelinę. Napisałem do niej, aby mi powiedziała gdzie mieszka. Jakoś w końcu trafiłem do jej drzwi. Zapukałem, otworzył chyba jej brat.
- Cześć, jest Ewelina? - zapytałem
- Ewelina! Ktoś do ciebie! - krzyknął
Po chwili przyszła Ewelina.
- No cześć, mój brat mnie podwiózł. - uśmiechnąłem się
Ewelina? Wjazd na chatę.
Krótkie op.
2 błędy ort. + 1 błąd inter. = 75%
4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz